Dziedzictwo Odry

Kim jest Odra?

Łatwo uciec w pułapkę uczłowieczenia, gdy chcemy mówić o Odrze jako osobie. Spróbuj rozpoznać rzekę jako osobę o innej jakości niż ludzka. Zapomnij jak jest zagospodarowana, uparcie traktowana jak przedmiot. Aby przełamać postrzeganie rzeki jako udomowionego stworzenia posłusznie przemieszczającego się w wyznaczonym korycie od punktu a do punktu b, dobrze pomyśleć o niej jak o wolnej osobie i zapytać, czego potrzebuje? Człowiek ma prawo dostępu do czystej, zdrowej wody pitnej. Do czego ma dostęp rzeka, a do czego pragnie mieć dostęp?

Niemożliwym jest ująć rzekę jednocześnie w momencie przepływu i jej pełnej długości. Rzeka nie ustaje w biegu, jest żywa, dynamiczna, dzika, przenosi życie, zapewnia życia, a przede wszystkim je podtrzymuje. 

Chociaż podstawą istnienia rzeki jako takiej jest jej funkcjonowanie w przestrzeni, człowiek zwykł ją postrzegać w kategorii mijającego czasu (upływająca woda). Sam zaś jako istota jednostkowo przemijająca, a gatunkowo odradzająca się zgodnie z rytmem naturalnym, poza materiałem genetycznym niesie także swoim potomkom innego typu dziedzictwo. Jest to świadectwo związane właśnie z widzeniem siebie w aspekcie czasowości oraz z misją przekazywania ciągłości oraz wartości materialnych i niematerialnych kolejnym pokoleniom. 

Nasze współbytowanie z Odrą jest dziedzictwem, z którego wyciągamy dziś lekcje, a wnioski przekazujemy następnym pokoleniom. Dziedzictwo Odry to nie jest historia narodowościowa, ekonomiczna, bo do refleksji historycznej potrzebny jest aspekt czasu. Dziedzictwo Odry wydarza się w dwóch wymiarach. W pierwszym wymiarze to lustro, inspiracje, relacje z Nadodrzanami, nasze postrzeganie jej przez wieki, dzieje jej traktowania, fizyczne ślady ludzkich przekształceń, materialne obiekty hydrotechniczne – mosty, inżynieryjne pamiątki po całej koncepcji regulacyjnej. To także kultura nadrzeczna, literatura i folklor, mitologia nadodrzańska, to marzenia o swobodnej żegludze śródlądowej. 

Drugi wymiar to zdolność samej Odry do tworzenia i niszczenia wynikająca z natury jej żywiołu, to przyrodnicze królestwo jej doliny, lasy łęgowe, dryfująca na wodzie kotewka orzech wodny, siedliska kani rudej, zimowa pieśń lodu. To my wybieramy z tej listy, co chcemy dziedziczyć, w czym współuczestniczyć, co pielęgnować. Bo jesteśmy dziedzicami Odry.

Odra to nie suma elementów, na które się składa, to nie tylko woda wraz zamieszkującymi je organizmami i żwirem, piaskiem będącymi dla niej ramą konieczną do przesuwania się od źródeł aż po ujście oraz historią jej relacji z człowiekiem. Rzeka to skomplikowany system, korytarz ekologiczny, rozgałęzienie życia. A w końcu rzeka to żywa osoba potrzebująca wolnej przestrzeni, gdyż właśnie to stanowi jej wartość.

(…) Odra jest żywą istotą. Czy nie zmieniała skóry jak wąż? Czy nie liniała jak zwierzę, zostawiając swoje stare niepotrzebne zakręty na pastwę trzcin i wodorostów?

Jak masz na imię?

Po polsku i czesku ma na imię Odra, po niemiecku Oder, po górnołużycku Wodra. Od tysięcy lat ludzie mieszkający w pobliżu nazywali ją podobnie, co utrwaliło się w dialektach, a póżniej w poszczególnych językach narodowych, bo jej nazwa ma korzenie praindoeuropejskie. 

Inne warianty jej imion są poświadczone w piśmie począwszy od połowy X w. (m.in. Odera, Odoram, Oddere, Odir, Ader, Uder), późniejsze zapisy, w zależności od języka, w którym sporządzano dokument, utrwalały wersję polsko-czeską i niemiecką. Odra pojawiała się w kronikach czy na mapach także pod innymi latynizującymi nazwami: Gutallus, Suevus, Viadus, Viadua, a w łacinie nowożytnej Viadrus (stąd Viadrina).

Nazwy wielkich rzek naszego kontynentu sięgają korzeniami czasów tak dawnych, że stanowią niekiedy pamiątkę po dawno wymarłych ludach, a najstarsze hydronimy po prostu oznaczają wodę lub jej właściwości. Tak i Odra wyprowadzana jest przez niektórych językoznawców z praindoeuropejskiego *Ad-ra ‘płynąca woda, ciek wodny’, które znajdziemy w nazwie ‘Adriatyk’, a nawet pospolitym słowie ‘wiadro’. Pod wpływem języków słowiańskich natomiast Ad- zmieniło się na znane nam dzisiaj Od-. Sami Słowianie zaczęli tłumaczyć słowo „odra’’ jako „odzierająca brzegi”, „rzeka wartko płynąca, rwąca i groźna, zmieniająca koryto, meandrująca”. Tak właśnie Jan Długosz opisywał Odrę i jej dopływy: „Odra jakby odzierająca, że w biegu bystrym łupy z pól i lasów ze sobą unosi”.

Jaka jest twoja droga?

Aby prześledzić sposób bycia Odry, trzeba się z nią udać w podróż od miejsca w Sudetach Wschodnich, skąd bierze swój początek, aż po ujście do Zalewu Szczecińskiego i prześledzić, w jaki sposób przepływa przez swoją dolinę dając podwaliny pod bogactwo ekosystemów.

Źródła Odry znajdują się w Republice Czeskiej na najwyższym wzniesieniu Gór Odrzańskich (Oderské vrchy), na Fidlowym kopcu, skąd wypływa na wysokości 634 m n.p.m. W początkowym odcinku swojego górnego biegu rzeka płynie wartko, spływając w stronę obniżenia Bramy Morawskiej, gdzie swobodnie i naturalnie meandruje. Obszar chronionego krajobrazu Proodři z łąkami aluwialnymi jest jedynym miejscem praktycznie nieprzekształconym w całym jej biegu. Dalej Odra wzbogaca się w kilka górskich rzek i potoków, mija Ostrawę w Kotlinie Ostrawskiej i przez pewien odcinek służy jako granica między Czechami a Polską – Graniczne Meandry Odry wchodzą w obszar chronionego krajobrazu. Po czym, zagarniając Olzę, wędruje na historyczny Śląsk, by popłynąć Kotliną Raciborską (marka turystyczna: Kraina Górnej Odry). 

W Koźlu dochodzi do niej sztucznie przekopany Kanał Gliwicki, a od profilu wodowskazowego bieg Odry zmienia się na środkowy. Rzeka przepływa przez Opole, przyjmuje dopływ Nysy Kłodzkiej i przed Wrocławiem podąża pierwszą na trasie pradoliną z okresu zlodowaceń, pradoliną Wrocławsko-Magdeburską. Na odcinku między Brzegiem Dolnym a Głogowem rozpościera się Kraina Łęgów Odrzańskich, teren zalewanej naturalnie doliny rzeki z lasami łęgowymi. Za Obniżeniem Ścinawskim Odra wpada w Pradolinę Głogowską, zasila się Baryczą, podąża w stronę Nowej Soli, a następnie płynie przez Kotlinę Kargowską. Rzeka opuszcza Śląsk wraz z minięciem Krosna Odrzańskiego i przyjęciem dopływu Bobru, udaje się w stronę Doliny Środkowej Odry (obszar Natura 2000). W obrębie Krzesińskiego Parku Krajobrazowego na terenie ziemi lubuskiej Odra skręca na północ, w miejscu gdzie wpływa w nią Nysa Łużycka. Tym samym na jej nurcie wyznaczono kontynuację granicy między Rzeczpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec. W mezoregionie Lubuski Przełom Odry na zachodnim brzegu wyrasta Frankfurt nad Odrą. W obrębie Kotliny Freienwaldzkiej, na wysokości Kostrzyna, do Odry wpada Warta, a ten przyrodniczo bogaty teren został objęty ochroną w postaci Parku Krajobrazowego Ujście Warty. 

Od tego miejsca Odra kontynuuje bieg w dolnej części, poprzez historyczne ziemie Nowej Marchii (wraz z Cedyńskim Parkiem Krajobrazowym zabezpieczającym tereny podmokłe) i Pomorza. Na wysokości Krajnika Dolina Dolnej Odry podlega ochronie jako park narodowy po stronie niemieckiej (Nationalpark Unteres Odertal). Na północ od Widuchowej Odra rozgałęzia się na odnogę zachodnią i wschodnią, w tym Międzyodrzu ustanowiono Park Krajobrazowy Dolnej Odry. Prawa odnoga (Regalica) przepływa przez Jezioro Dąbie, lewa (Zachodnia Odra) wpada do Zalewu Szczecińskiego, skąd jej wody trafiają do Morza Bałtyckiego. 

Na drogę Odry składa się to, co ją ukształtowało. Łączenie się z dopływami, rośnięcie, odczuwanie całej mocy dorzecza, przywoływanego niejednokrotnie jako krwioobieg. Wspomnienie o byciu wolną, o starorzeczach, o łąkach podmokłych, bagnach, torfowiskach, lasach łęgowych. Ale także przypomnienie o kagańcu hydrotechnicznym starych śluz, jazów, ostróg, stopni wodnych, rowów melioracyjnych. Niegdyś Odra biegła przez ponad 1000 km, ale skrócono ją, prostowano, ugrzeczniano, brutalnie dyscyplinowano. Niemal cała jej trasa wynosząca obecnie 855 km została mocno przekształcona, a tak zmieniona rzeka nigdy dość dobrze nie będzie towarzyszyć ani służyć, bo wyrywa się, by działać zgodnie ze swoją, wolną i zdrową naturą.

Bioróżnorodność

Wystarczy przejść się nad rzekę i otworzyć zmysły na odrzański pejzaż, obfitość dźwięków i zapachy. W tych miejscach, gdzie odtworzył się naturalny krajobraz z lasami łęgowymi, tam czeka na nas największe bogactwo. Bioróżnorodność sprzyja także występowaniu tu gatunków rzadkich, zagrożonych wyginięciem lub szczególnie wymagających. Mówią, że kiedyś w Odrze można było spotkać jesiotry, łososie, czy raki.

Czym są łęgi? To otwarte lub zalesione tereny, które są regularnie zalewane. Lasy łęgowe tworzą najbogatszy pas roślinności o bogatych siedliskach i w przeszłości pokrywały całe doliny rzeczne. W Krainie Łęgów najbliżej wody znajdują się łęgi wierzbowo-topolowe, dalej łęgi wiązowo-jesionowo-dębowe oraz grądy. Woda z dużych wezbrań zalewa łąki, wypełnia kolejno starorzecza i odnogi rzeczne, a w końcu dostaje się do lasu. Wielka woda może dokonać w lesie łęgowym zniszczeń, ale po pewnym czasie las ten odradza się jeszcze bujniejszy. Na tym polega sekret bogactwa łęgów. 

Jako losowi reprezentanci roślin z terenów Nadodrza między Brzegiem Dolnym a Głogowem występują: gnieźnik leśny, czosnek kątowy, buławnik wielokwiatowy, kruszczyk szerokolistny, arcydzięgiel nadbrzeżny, konitrut błotny. Ze świata owadów: chrząszcz dąbrowiec samotnik, kozioróg dębosz, motyl przeplatka maturna. Z ptaków kania czarna, kania ruda, trzmielojad, żuraw, zimorodek, łabędź krzykliwy, bielik, bekas. Z ryb miętus, certa, kiełb białopłetwy i brzana, z ssaków wydra i bóbr. To tylko przebłysk spektaklu florystyczno-faunistycznego, jaki daje natura w tamtych rejonach. 

Prawdziwą gwiazdą łęgów i starorzeczy oraz symbolem tej krainy jest kotewka orzech włoski. To roślina unosząca się na powierzchni wody, o dryfujących w toni pędach. Jej liście wyglądają jak brzozowe, a białe kwiatki przekształcają się w orzechy o haczykowatym wykończeniu przypominającym kotwicę. Choć wydawało się, że ten gatunek nie będzie mógł przetrwać w  naturalnym środowisku, dolnośląskie łęgi pozwoliły jej na skończenie z wymieraniem: zarasta powierzchnię wody.

Folklor nadodrzański

Najlepiej rzekę rozumie ten, kto nad nią mieszka i jest z nią na co dzień powiązany życiem i pracą, jak przewoźnicy, a niegdyś pracze, rybacy, młynarze i flisacy. Flisactwo, czyli spływanie tratwą wypełnioną przeważnie drewnem było jednym z najstarszych zawodów wykonywanych na terenach dzisiejszej Polski. Zanim samospływ został całkowicie wyparty przez barki, holowniki i pchacze transportujące towar rzeką, zdążono co nieco zachować z kultury flisackiej, która po części była kontynuowana przez odrzańskich żeglarzy śródlądowych, a w postaci uroczystego spływu jest celebrowana w czasie dorocznego Flisu Odrzańskiego. 

Wiele wierzeń i przesądów nadodrzańskich znamy właśnie z przekazów „matackourzy” (w gwarze śląskiej tratwa to ‘matacka’). I tak kategoryczny zakaz wypływania między godziną 12 a 13 jest przeniesionym z lądu odpowiednikiem przymusowej przerwy w pracy w polu (pod groźbą spotkania Południcy). Wodniacy mieli swoisty system rytualnych zachowań i przesądów (jak na przykład zakaz wypływania z przystani rufą) wynikających z szacunku do rzeki. Dbano o czystość wody poprzez zakaz spluwania, wylewania pomyj czy oddawania moczu do Odry, a także prania bielizny i mycia koni. Nieprzestrzeganie tych zakazów mogło mieć dla lekkoducha poważne konsekwencje. 

Znane są z folkloru śląskiego historie o demonach wodnych, utopcach, którzy zwodzili flisaków, plątali liny czy niszczyli sprzęt na barkach. Utopiec przyjmował także postać przystojnego młodzieńca podrywającego dziewczęta. Niebezpieczny i gwałtowny aspekt występującej z brzegów wody przywoływany był z kolei w postaci żeńskiego demona wodnego, Rusałki Odrzańskiej, która z wyglądu przypominała syrenę i oślepiała lusterkiem rybaków. Za wezbranie wody odpowiadać miał sam bóg Odry, Viadrinus (lub Viadrus).

Postać boga Viadrusa przedostała się do opowieści najpewniej z „salonów”. Jako nazwa Odry w renesansowej łacinie pojawiał się Viadrus na mapach, a za spopularyzowanie tego latynizmu może odpowiadać Jodochus Willich, XVI-wieczny profesor z Frankfurtu nad Odrą. Stąd także uniwersytet frankfurcki nosi przydomek „Viadrina”, czyli znajdujący się na Viadrusie-Odrze. Półnagi Viadrus z trzcinami na głowie i z wiosłem w jednej i źródłem wody w wazie w drugiej ręce stał się alegorią rzeki Odry i dołączył do grona takich przestawień jak np. Tyberinus, bóg Tybru. W ikonografii postać odrzańskiego bóstwa znaleźć możemy m.in. na miedziorycie Martina Opitza z 1625, na fryzie szczecińskiej Bramy Brandenburskiej, czy na sklepieniu wrocławskiej Auli Leopoldina, gdzie półleży obok personifikacji Silesii. 

Inspiracje wodnym folklorem nadodrzańskim nie ustają, czego dowodem są „Bajki znad Odry”, cykl słuchowisk dla dzieci współautorstwa Michała Zygmunta (Odra Sound Design), popularyzatora Odry i jej akustycznego kustosza.

Przekształcanie

Ludzie przychodzili do Odry po wodę, ale nie tylko. Dolina rzeki karmiła ludzi. Łowiono ryby, zbierano rośliny, korzystano zimą z lodu. Wytyczała im szlaki komunikacyjne, wzdłuż jej doliny prowadziła trasa przez Bramę Morawską, jedyne obniżenie wśród pasma gór, ułatwiające przemieszczanie się z południa na północ (i także tędy przebiegał szlak bursztynowy). Miasta pojawiały zatem naturalnie w miejscach najłatwiejszej przeprawy, wyznaczając centra i osie wymiany handlowo-kulturalnej. 

Nadrzeczne, często zalewane obszary były bardzo żyzne i zachęcały do osiedlania się w dolinie nad rzeką, do prowadzenia upraw i wypasu bydła. Karczowano lasy. Stawiano młyny. Odrą pływały tratwy, łodzie, spławiano różne towary, wypuszczano się coraz dalej, tak daleko, jak tylko rzeka pozwalała. Życie ciągnęło do rzeki.

Pierwsze osady rolnicze pojawiały się zatem na skraju doliny, ale z czasem ludzie przesuwali się coraz bliżej rzeki i zaczęli chronić się przed żywiołem. Już w średniowieczu zaczęto stawiać zabezpieczenia na krótkich odcinkach rzeki. Chciano trzymać nadmiar wody jak najdalej od siedlisk ludzkich, z drugiej strony zaś pojawiała się konieczność transportu rzecznego na Odrze, która nie była w pełni żeglowna, zwłaszcza latem. W obu tych przypadkach potrzeba było działania na szerszą skalę – usprawnienia rzeki pod zarządem jednej władzy i działania scentralizowanego.

Dopiero za czasów elektorów brandenburskich i za sprawą tzw. protokołu bogumińskiego Odra przestała być traktowana jako dzika, jako osoba i uczyniono sobie z niej prawdziwie poddaną. Wielkie wezbranie wody w 1736 roku stało się bezpośrednią przyczyną rozpoczęcia procesów regulacyjnych rzeki przeprowadzanych na wielką skalę praktycznie aż do II wojny światowej. 

Zabrano się za zwężanie koryta i likwidację zakoli rzecznych, budowanie tzw. ostróg (tam poprzecznych), jazów. Pogłębiano i utrwalano także brzegi i dno, by uzyskać minimum zanurzeniowe przy niskiej wodzie. Efektem regulacji rzeki było wyprostowanie i skrócenie koryta rzeki o około 177 km, jednocześnie rzekę skanalizowano na odcinku od Koźla do Brzegu Dolnego na długości 186 km oraz wybudowano tam 22 stopnie wodne. Tereny podmokłe przy dolnej Odrze osuszano. Mimo podjęcia tych wszystkich działań żegluga na Odrze w dalszym stopniu uzależniona była od poziomu wody. 

Zagadnienie żeglugi śródlądowej budzi wiele emocji. Zanim transport lądowy przejął w całości rolę komunikacyjną (zwłaszcza w przypadku przewożenia węgla ze Śląska), to XX wiek należał do barek i łodzi na Odrze. Krajobraz narzeczny z pchaczami, holownikami, które przepływały w górę i dół biegu, to typowa ilustracja industrializacyjnej fazy zagospodarowywania rzeki. Odra jednak jest rzeką płytką, miejscami mocno zapiaszczoną i przynajmniej dwa razy do roku o niskim stanie wody. Pragnienie uregulowania rzeki, by część krajowego transportu poprowadzić tą drogą to myślenie z poprzednich epok. Odra nigdy nie stanie się żeglownym Renem o wybetonowanym dnie. 

Do dzisiaj żaden stopień wodny na Odrze nie ma funkcjonującej przepławki, umożliwiającej rybom migrację w górę rzeki.

Granica do respektowania

Bieg rzeki, która wyznacza oś Śląska, łączy trzy kraje: Czechy, Polskę i Niemcy, ale w tym miejscu nie będzie mowy o tym, jak budowano granicę państw na Odrze i Nysie. Rzeki posiadają charakter eksterytorialny, przepływają swobodnie przez granice nadane przez człowieka do oznaczania swojego terytorium, same też są postrzegane jako naturalne bariery. I tak mogą stanowić zarówno granicę, oddzielającą od siebie to, co po dwóch stronach brzegów, jak i skupiającą przy sobie to, co od siebie odmienne. Rzeka potrafi także zatrzymywać zjawiska naturalne – deszcze, burze – kto się nigdy z tym nie spotkał? 

Tak w historii narodów zamieszkujących Nadodrze rzeka pełniła funkcję wyłączającą, naturalnie odgradzającą teren, który miał się jawić jako obcy. Ludzie odwracali się od rzeki, jeśli kojarzyli ją z brakiem bezpieczeństwa i przysuwali do niej, będąc przyciąganymi przez jej wciąż żywy nurt. Odra łączy i dzieli, jest granicą i jednocześnie rdzeniem, przestrzenią orientacyjną i wizualizacją relacji. Historyczny Śląsk rozwijał się dokładnie wokół osi rzeki.

Granice, jakie nam wyznacza rzeka, to granice dla naszego ciała i naszego pojmowania, podsumowania naszych doświadczeń. Żyjemy na terenie rzeki, jej dorzecza, od jej ciała jesteśmy zależni – ciała, czyli wody i jej mieszkańców, wód gruntowych i lasów łęgowych, ekosystemów. Tam gdzie jest granica, jest także jedność. 

Jak zauważają redaktorki tomu „Czy płynie w nas Odra?” „powódź tysiąclecia” z 1997 roku uderzyła w Nadodrzan poczuciem straty, szkody i bólem, a jednocześnie dokonała zjednoczenia i stoi u podstawy „nowego społeczeństwa nadodrzańskiego”, które próbuje zrozumieć rzekę, od nowa ją poznać, ale z pewną pokorą i zrozumieniem dla silnego odrzańskiego nurtu.

Lekcja rzeki jako granicy, części natury, to nie kontynuacja szkoły ujarzmiania, ale podejście w szacunku do samej natury, do respektowania praw rzeki, do przywrócenia rzece sprawczości. Człowiek, istota myśląca i czująca, potrafi myśleć perspektywicznie – przyjmuje ryzyko rozgaszczając się na terenie zalewowym, przyjmuje konsekwencje swojego postępowania w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa wodom. Człowiek potrafi być odpowiedzialny i uczy się. A Odra uwolniona od dotychczasowych regulacji, ze swoją przestrzenią na ulewanie wezbranych wód, wolną od działalności powstrzymującego ją człowieka, z przywróconym bogatym krajobrazem nadrzecznym, z lasami tamującymi jej temperament, taka czysta Odra obdarza dobrobytem i dobrostanem.

A czego by chciała Odra?

Postępująca industrializacja, jedna za drugą cukrownia przy rzece, brak oczyszczalni ścieków i lata 70. stały się dla Odry synonimem śmierdzącej wody. A czym były dla życia w niej? Odra rzeczywiście potrafi się do pewnego stopnia regenerować, ale ciągłe nadwerężanie jej systemu odpornościowego prowadzi do takich katastrof jak zakwit złotych glonów. Teraz też wiemy, że stopnie wodne i jazy uniemożliwiają lub ograniczają swobodny przepływ zwierzętom wodnym. Wiemy dużo więcej.

Odra powinna mieć zagwarantowaną możliwość regeneracji i utrzymania bioróżnorodności, bez zbędnej i szkodliwej ingerencji człowieka. Normalnym dla rzeki jest co jakiś czas wzbierać i się oczyszczać, zgodnie ze swoim reżimem. Naturalnie płynąca rzeka nizinna niegdyś meandrowała, płynęła zakolami. Podczas wielkich wezbrań woda niosła ze sobą masy rumoszu skalnego, gleby, drewna, w konsekwencji tego jej zakola zatykały się i rzeka szukała prostszej drogi przepływu. Wielokrotnie zmieniała swój bieg, wijąc się w ramach swojej doliny, przenosząc ciało wody z jednej strony na drugą. Z czasem zakola odcięte od głównego nurtu stawały się zarośniętymi i spłyconymi starorzeczami. Swobodny przepływ oznacza możliwość ruchu poza korytem, wzbierania i wylewania na przynależnych jej w ramach doliny terenach zalewowych.

„Wezbranie, wezbranie to dobra woda, zyskuje tym człowiek jak i przyroda” – śpiewają Siostry Rzeki, które w czasie świętowania odsunięcia wałów od rzeki na odcinku między Domaszkowem a Tarchalicami reprezentowały w szerokich spódnicach Cecylii Malik przestrzeń, jakiej potrzebują rzeki.  Ta przestrzeń oddana jest miejscem na odtworzenie się przyrody, raju dla zagrożonych gatunków ptaków i roślin, dla lasów łęgowych, co w dodatku skutkuje zwiększonym bezpieczeństwem powodziowym. 

Jak uszanować granice Odry, jak oddać jej niezależność i sprawczość? Początkiem jest świadomość i rozpoznanie rzeczywistości: oto żywa rzeka. I aby ją chronić, a zatem również nas, korzystających z rzeki, należy uznać ją również w słowach i prawie za tą, którą prawdziwie jest: osobą.

Źródła:


Strony www: